Kot na Służbie Jego Finansowej Mości
Świat alternatywny. W wyklętej przez Boga i ludzi Dzielnicy Zero w Tokyno jeden z najbogatszych ludzi, właściciel finansowej korporacji Eanthyl Corp. spotyka młodego zabójcę na zlecenie. Przedstawia mu propozycję nie do odrzucenia - posadę prywatnego szpiega, dbającego o dobre imię swojego pracodawcy. Dość szybko sytuacja dwójki mężczyzn staje się zdecydowanie mniej oficjalna. [...] - A mówił też, że za irytowanie mnie ma się załatwione mieszkanko na wieki wieków amen? – mimo ostrych słów, odwrócił wzrok w lekkim zażenowaniu. Nieznajomy tylko się zaśmiał. - Bierzesz tą robotę, czy nie? Jeśli tak, to chciałbym usłyszeć pięć powodów, dla których twierdzisz, że nie jestem podstawiony i mogę się wypłacić. - Pięć? Sol (Ferrari Sol - supersamochód rocznik ’24), Hugo (Hugo Boss – projektant garniturów), Mikea (Mikea Studio - najdroższy fryzjer w Japonii), Portchett (Jean Portchett – projektant luksusowych krawatów), a do piątego powinieneś dojść sam – stwierdził z grymasem, kładąc rękę na biodrze, by niby przypadkiem odsłonić kawałek ostrza sztyletu. – A co do roboty, to jeszcze się nie zdecydowałem, w razie czego cię znajdę – stwierdził, po czym obrócił się z gracją i miał zamiar odejść, ale powstrzymała go dłoń zaciśnięta na nadgarstku. Obejrzał się przez ramię na nieznajomego. – O co chodzi? - Jesteś pewien, że mi odmawiasz? Mało kto może wydać na ciebie tyle pieniędzy, co ja. - Pieniądze to nie wszystko – uśmiechnął się, przypominając sobie kwestię ze starego polskiego filmu [klamra i tytuł filmu Juliusza Machulskiego; przyp. aut.]. Jego matka była w połowie Polką i często oglądała takie starocie, bo ponoć „przypominały jej diamenty wśród brykietu”, ale nie wnikał, co to oznaczało. – Poza tym, powiedziałem tylko, że przemyślę. Jak do tygodnia nie zjawię się u ciebie, wtedy możesz narzekać. - Jasne, jasne. A tak swoją drogą, to Jack nigdy nie wspominał, jak masz na imię… - Nie mam imienia – wzruszył lekceważąco ramionami, choć w głębi duszy ta uwaga go zabolała. Nie lubił tego tematu. – Możesz do mnie mówić, jak chcesz. - W takim razie, niech będzie Shin. Ponoć daje nadzieję – stwierdził z uśmiechem mężczyzna. – Będę czekać – powiedział, po czym odszedł, zostawiając go samego. Ziewnął przeciągle, po czym popatrzył w stronę wciąż czatujących za latarnią podglądaczy. Uśmiechnął się sam do siebie, po czym zrobił kilka kroków w ich kierunku. - Nie uważacie, że usłyszeliście coś, czego nie powinniście? – spytał wesoło, sięgając po nóż schowany za klapą spodni na biodrze. Gdy nie otrzymał odpowiedzi, mlasnął niezadowolony językiem, w ułamku sekundy rzucił nożem, trafiając jednego z mężczyzn prosto w krtań i rozcinając mu niemal zupełnie szyję. Na twarzy zabitego nawet nie zdążyło pojawić się zdziwienie, czy ból. – Może teraz? – spytał słodko. Pozostała przy życiu dwójka popatrzyła po sobie z przerażeniem. W przeciągu kolejnej minuty było już po sprawie. Kategoria Bloga: Opowiadania Fantasy , Opowiadania Kryminalne, Opowiadania Yaoi, Akwarystyka |
Blogger Comment
Facebook Comment